Zgłosił się do mnie pacjent z południa Polski z olbrzymimi dolegliwościami bólowym stawu skokowego uniemożliwiającymi normalne egzystowanie.
Doznał przed wielu laty otwartego złamania goleni. Niestety nie udało się wygoić ropnego zapalenia kości, powstałego po złamaniu i cały czas utrzymywał się wyciek treści ropnej z kości piszczelowej.
Zgłosił się do wielu lekarzy w Polsce, ale nie zaproponowano mu leczenia radykalnego zwyrodniałego stawu skokowego, czyli jego usztywnienia. Oczywiście ryzyko takiej operacji było duże. Przy tak dużym zabiegu często dochodzi rozszerzenia się procesu zapalnego. Bywa, że próba leczenia kończy się źle, to znaczy jest konieczność amputacji kończyny zajętej procesem zapalnym, żeby ratować życie chorego.
Mając na uwadze powyższe zagrożenia, przedstawiłem jednak choremu propozycję usztywnienia stawu.
Poinformowałem go, że ma dwa wyjścia, albo chodzi o kulach bez możliwości obciążania kończyny z silnym bólem do końca życia, albo podejmuje ryzyko operacji usztywnienia stawu. Pacjent wiedział, że przy powikłaniu ropnym tego zabiegu, może być konieczność amputacji goleniowej.
Wykonałem operację usztywnienia stawu z zachowaniem szczególnej ostrożności. Udało się uzyskać zrost usztywnionego stawu z prawidłowym wygojeniem się rany. Teraz chory chodzi bez kul, bez żadnego bólu i nie może uwierzyć, że to wszystko się udało. Mnie też takie przypadki bardzo satysfakcjonują.